Czuję się naprawdę wolna – pisze Regina Wong w prezentowanej
dzisiaj książce – gdyż prawie nic mnie nie powstrzymuje. Moje działania są
bardziej celowe. Mam mniejszy dobytek – jedynie rzeczy istotne, wartościowe i
dające mi radość. Konsumuję dobra w bardziej świadomy sposób. Obniżam wydatki,
pozbyłam się długów. Rozwijam się jako jednostka. Odkryłam cel i misję mojego
życia. Robię jedynie to, co mnie inspiruje i daje poczucie spełnienia. Działam
w zgodzie z moimi pasjami, wartościami i celami finansowymi. Nauczyłam się
odpuszczać iść na żywioł. Zostawiłam przeszłość za sobą, doceniłam
teraźniejszość i cieszę się na przyszłość. Bardziej świadomie planuję czas i
zasoby. Znalazłam sposoby na dzielenie się z innymi.
Regina Wong, Uwolnij przestrzeń
W naszym życiu panuje nadmiar. Wpadliśmy w szpony drapieżnego konsumpcjonizmu, co skutkuje rosnącym zadłużeniem i niezadowoleniem. Jeżeli posiadanie więcej nie jest drogą do życia w obfitości, to co nią jest?
Życie minimalistyczne pozwala zrezygnować z tego, co nieistotne, pozbyć się bałaganu – zarówno nadmiaru materialnego, jak i nieładu emocjonalnego – i uwolnić przestrzeń dla najważniejszych rzeczy, które są prawdziwym źródłem wartości i radości. Uwolnij przestrzeń podsunie ci gotowe narzędzia, dzięki którym twój sposób myślenia przejdzie prawdziwą metamorfozę. Ten przewodnik zgrabnie łączy filozofię minimalizmu z praktycznymi wskazówkami, wytyczając drogę do prostszego, lepszego życia. Dowiesz się z niego, jak:
uniknąć „rzeczozmęczenia”, ograniczając liczbę niepotrzebnych przedmiotów
oczyścić przestrzeń, by stworzyć w domu idealne miejsce do życia
zaplanować i maksymalnie wykorzystać minimalistyczny budżet
oczyścić umysł z negatywnych myśli i działać intencjonalnie
zaprzestać dokarmiania wysysających z nas siłę wampirów
energetycznych
i nie tylko!
Gdy pozbędziesz się nadmiaru we wszelkiej formie, zrobisz
miejsce dla dobrych i niezwykłych rzeczy, które chętnie zasiedlą uwolnioną w
przestrzeń.
Regina Wong jest założycielką portalu LiveWellWithLess.com,
pomagającego w wieść lepsze i bogatsze życie w duchu minimalizmu. Przewodniczy
również grupie The Minimalists Meet-Up Group w Londynie.
Ta książka mówi o „mniej” – o tym, jak żyć dobrze, a nawet
lepiej, posiadając mniej. W skrócie: mniej rzeczy, ale tych w ł a ś c i w y c
h. Opowiada, w jaki sposób minimalizm i prostota mogą odmienić nasze życie i
pomóc je w pełni wykorzystać. Nie traktuje jedynie o pozbywaniu się rzeczy i
klamotów, lecz o zmianie nastawienia i spojrzeniu na życie z nowej perspektywy.
Jest instrukcją pokazującą, jak można zmienić życie w sposób całościowy…
Większość z nas tkwi w przekonaniu, że do pełni szczęścia
potrzebujemy więcej pieniędzy, więcej przedmiotów, więcej gadżetów, więcej
przyjaciół, większych domów i samochodów, bardziej prestiżowych stanowisk…
można by wymieniać bez końca. Gdyby faktycznie tak było, wszyscy powinniśmy
rozprawiać o pomnażaniu pieniędzy, zwiększaniu konsumpcji, wspinaniu się na
kolejne szczeble kariery i wygłaszać peany na temat „terapii zakupowej”…
Życie jest za krótkie na krótkotrwałe rozwiązania; potrzebny nam
skuteczny lek, a nie prowizoryczne środki. Niezbędne jest holistyczne i
długofalowe rozwiązanie. Może nim być minimalizm.
Minimalizm nie sprowadza się do samoograniczenia; przeciwnie,
jest źródłem radości. Polega na pozbyciu się nadmiaru i rzeczy zbędnych, na w
filtrowaniu tego, co niezbędne, co dodaje naszemu życiu radości, wartości i
celowości. Pozwala określić części składowe naszego szczęścia i skoncentrować
się na nich w celu osiągnięcia optymalnej satysfakcji. Nie mówimy tu jedynie o
wyrzuceniu z otoczenia nadmiaru przedmiotów, lecz również o poprawie naszego
stanu duchowego i emocjonalnego. Szukamy możliwości dokonania zmian w
nastawieniu i perspektywie oraz wypracowania nowych nawyków w celu
przeprowadzenia pozytywnej i całościowej rewolucji w naszym życiu.
Z czym kojarzy ci się minimalizm? Ubrania w monotonnych
kolorach? Surowy wystrój w bieli? Niemal puste wnętrza? To jedynie kilka z
wielu przejawów minimalizmu, który może się manifestować nie tylko na poziomie
fizycznym. Aby w pełni czerpać z minimalizmu, warto podejść do niego
całościowo.
Minimalizm w istocie sprowadza się do przewartościowania
priorytetów tak, aby pozbyć się nadmiaru i zbędnych rzeczy – dobytku,
przekonań, zachowań, zwyczajów, związków i czynności – które nie dodają naszemu
życiu wartości, a skupić się na rzeczach kluczowych, wzbogacających nasze
życie.
Joanna Glogaza Slow fashion modowa rewolucja
Joanna Glogaza, autorka bloga o slow fashion – Styledigger.com, w swojej książce przekonuje, że każdy ma swój niepowtarzalny styl, który powinien pielęgnować, zamiast zakrywać go ciuchami – klonami wymienianymi zgodnie ze zmieniającymi się co sezon trendami. A kupując mniej, można wyglądać dużo lepiej.
Skąd wzięły się nasze przepełnione szafy?
Żyjemy w specyficznych czasach. Ubrania są dostępne na każde nasze życzenie, możemy kupować je w dzień i w nocy, w święta i weekendy. Jeszcze nigdy odzież nie była tak tania w stosunku do naszych zarobków. Mimo to nasza relacja z ubraniami wcale nie stała się zdrowsza – narzekamy na przepełnione szafy, a i tak „nie mamy w co się ubrać”, stresujemy się, że nie wystarcza nam pieniędzy na wszystko, co podoba nam się w danym sezonie, w skrajnych przypadkach zaczynamy podejrzewać u siebie zakupoholizm i szukamy profesjonalnej pomocy…
Mechanizm jest prosty: … kupujesz na wyprzedaży płaszcz, bo był tani. Nie do końca ci się podoba, jest trochę za cienki, żeby nosić go w chłodne dni, ale przecież kosztował grosze w porównaniu z jego pierwotną ceną. Zawsze może się przydać, szybko jednak trafia na dno szafy… Po kilku miesiącach dochodzisz do wniosku, że coś z nim trzeba zrobić. Sprzedać? Rok temu był hitem sezonu i właśnie dlatego teraz trudno będzie znaleźć na niego kupca – charakterystyczny fason, kolor, wzór wszystkim już zdążyły się opatrzeć, nikt nie chce takiego odgrzewanego kotleta… Wyrzucić do charytatywnego kontenera? Trochę żal, w końcu nawet go nie nosiłaś. Co więc zyskałaś za tę okazyjną cenę? Płaszcz, którego nie nosisz, brak miejsca w szafie, wyrzuty sumienia …
Zwiększająca się niepostrzeżenie częstotliwość, z jaką robimy zakupy, przybrała przerażające rozmiary. Nic w tym dziwnego, w końcu nad zmianą naszych zakupowych nawyków latami pracowały całe sztaby specjalistów… Szeroko zakrojone akcje reklamowe mają nas przekonać, że powinniśmy stale uzupełniać i powiększać szafę, bo tylko tak nadążymy za modą…. Działania producentów odzieży wspierają kolorowe magazyny, powiązane z nimi kontraktami reklamowymi. Z błyszczących stron czasopism uśmiechają się do nas perfekcyjne modelki, kolejne wywiady budują wizerunek kobiety sukcesu, której obowiązkowymi atrybutami są torebka z monogramem znanego projektanta i para szpilek…
W tę marketingową grę dały się wciągnąć nawet blogerki. Początkowo blogi były medium niszowym, świeżą alternatywą dla cukierkowej i kosztownej rzeczywistości kreowanej przez redakcję magazynów. Blogerkami stawały się dziewczyny z sąsiedztwa, z ograniczonym budżetem – takie, z którymi czytelniczki mogły się utożsamiać i których pomysłami mogły się zainspirować… Marki szybko dostrzegły w blogach ogromny potencjał marketingowy. Rozpieszczane darmowymi przesyłkami blogerki szybko zamieniły skromne szafy na rozbudowane garderoby. Rosnąca liczba fanów pozwoliła im zawierać kontrakty reklamowe na coraz większe kwoty. Z jednej strony jest to dowód sukcesu modowej blogosfery, z drugiej jednak – marketingowa i konsumpcyjna pułapka…
Blogi nabrały aspiracyjnego charakteru … Czytelniczki śledzą zmieniające się co sezon garderoby, pełne rozpoznawalnych marek i ekskluzywnych dodatków. Analizują pojawiające się w krótkich odstępach czasu listy must have, czyli zestawienia zakupowych marzeń czy planów danej blogerki na dany moment. Obserwują na Instagramie pięknie urządzone domy, zawsze uśmiechnięte buzie i perfekcyjnie pomalowane paznokcie w najmodniejszym odcieniu. I chcą żyć tak jak blogerki. Jest to tym bardziej kuszące, że na blogach o modzie nikt nie pisze o swoich problemach, nie istnieją gorsze dni, w spódnice nigdy się nie przekręcają, a buty nie obcierają… Droga do tego idealnego świata wydaje się bardzo prosta – wystarczy zaopatrzyć się w obowiązującym w danym sezonie zestaw ubrań i akcesoriów…
Nawet jeśli mieszkasz w maleńkiej wiosce, ukrytej gdzieś wysoko w górach, świat szybkiej mody stoi przed tobą otworem. Setki sklepów internetowych kuszą niezliczonymi okazjami o każdej porze dnia i nocy…
Jeśli kupujemy nieprzyzwoite ilości ubrań w cenach tak niskich, że aż trudno w nie uwierzyć, ktoś inny musi ponosić koszty… Kto? Rzesze źle traktowanych, nisko wykwalifikowanych pracowników po drugiej stronie świata oraz środowisko naturalne.
Jak wyjść z błędnego koła szybkiej mody?
Stworzenie zrównoważonej garderoby na początku będzie wymagało
sporo wysiłku i zorganizowania, ale w długiej perspektywie da nieoceniony
spokój i komfort. Będziesz miała więc oszczędności na koncie i więcej miejsca w
mieszkaniu – taka rewolucja pociąga za sobą pozytywne zmiany również w innych
dziedzinach życia.
Wyobraź sobie, że stajesz rano przed szafą, w której widzisz
wszystkie swoje ubrania, każde z nich gotowe do włożenia. Nie ma żadnych
oderwanych guzików, zepsutego suwaka, z którym trzeci miesiąc wybierasz się do
krawcowej, spodni z zagnieceniami od wieszaka. Wszystko na ciebie pasuje i w
każdej rzeczy czujesz się dobrze… Większość rzeczy pasuje do siebie nawzajem,
masz ułożone w głowie gotowe zestawy, które w stu procentach oddają twój styl i
dobrze ci służą podczas twoich codziennych aktywności…
Wydaje ci się to nieosiągalne? Rozsądne podejście do kwestii stroju to świetne działanie, które wynagradza wszystkie trudności związane z planowaniem czy zachowaniem dyscypliny – kiedy raz posmakuje się wygody życia z niewielką, dobrze zaplanowaną garderobą, powrót do nieprzemyślanych, impulsywnych zakupów i przeładowanych szaf jest po prostu niemożliwy…